Uderzanie w policję, w świetle protestów rolniczych, jest nieuprawnione
W czwartek na posiedzeniu Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych przedstawiono informację szefa MSWiA na temat działań policji i kierownictwa resortu podczas protestu rolników, który odbył się 6 marca w Warszawie.
Wiceprzewodniczący komisji i poseł wnioskodawca Paweł Hreniak (PiS) zauważył, że w czwartkowym posiedzeniu komisji mieli wziąć udział także rolnicy, ale - jak powiedział - trzykrotna zmiana terminu posiedzenia uniemożliwiła ich udział. Dodał, że posłowie, którzy złożyli wniosek o przedstawienie informacji szefa MSWiA uważają, że wydarzenia z 6 marca sprzed Sejmu wymagają pełnego wyjaśnienia.
"Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, co wydarzyło się w tym dniu. Wiele wskazuje na to, że mogliśmy mieć do czynienia z prowokacją" - mówił. Jego zdaniem policja została przez obecną koalicję rządzącą "wplątana w politykę i stała się narzędziem" do osiągnięcia przez rządzących bieżących celów politycznych.
"Wszystko wskazuje na to, że celem było - poprzez różnego rodzaju działania - doprowadzenie do zmiany nastawienia opinii publicznej do rolników, co w konsekwencji miało osłabić pozycje negocjacyjne środowiska rolniczego, a następnie ułatwić koalicji rządzącej wygaszenie protestów" - mówił Hreniak. Celem - jak mówił - była również próba zastraszenia tych wszystkich, którym przyszłoby do głowy w przyszłości z jakiegokolwiek powodu protestować w obecnej Polsce. Dodał, że protesty rolników w Polsce odbywały się od dłuższego czasu i wszystkie - do 6 marca - miały spokojny charakter.
Hreniak zwrócił uwagę, że według słów rolników najpierw policja zgodziła się na wjazd ciągników do Warszawy, a później wycofano się z tej deklaracji. Posłowie PiS, jako prowokację, uznają także wyjście policjantów w pełnym rynsztunku przy asyście armatki wodnej i oddziału policji uzbrojonego w broń gładkolufową.
Wiceszef MSWiA Czesław Mroczek, odnosząc się do tych zarzutów zaznaczył, że są one absolutnie bezpodstawne. "Z żalem odnotowuję próbę przeciwstawiania policji protestującym rolnikom, a w szczególności przypisywanie policji działań niezgodnych z prawem, agresywnych czy godzących w konstytucyjne prawo obywateli do wyrażania swoich poglądów" - mówił.
Podkreślił, że "uderzanie w policję" w świetle protestów rolniczych, jest niegodziwe, nieuprawnione i nie ma podstawy prawnej. "Jest po prostu oburzające" - powiedział.
Dodał, że protesty rolnicze trwają od wielu miesięcy i zaczęły się już w 2020 roku, w związku z importem do Polski zboża z Ukrainy. Powołując się na raport NIK wskazywał, że import pszenicy i kukurydzy z Ukrainy do Polski wzrósł w latach, gdy rządziła Zjednoczona Prawica.
Mroczek, podsumowując protesty rolników poinformował, że codziennie od kilkuset do ponad tysiąca policjantów jest angażowanych do tego, by zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom zgromadzeń i normalne funkcjonowanie społeczno-gospodarcze kraju.
Odnosząc się do zdarzeń z 6 marca wiceszef MSWiA przekazał, że w tym dniu odbyły się dwa zgromadzenia publiczne - pod siedziba KPRM, w którym wzięło udział ok. 24 tys. osób oraz pod siedzibą Sejmu RP, z udziałem ok. 6 tys. osób.
"Podczas protestu przed KPRM protestujący rozpalili ognisko, odpalali środki pirotechniczne, rzucali race i petardy w kierunku budynku KPRM" - mówił Mroczek. Dodał, że było to zachowanie radykalnie odmienne od zachowań znanych z poprzednich protestów.
Mroczek mówił, że protestujący uniemożliwili przejazd strażakom wezwanym do ugaszenia ogniska. "Wśród zgromadzonych były grupy agresywnych osób w widocznym stanie po spożyciu alkoholu, które usiłowały rozerwać płot zabezpieczający za pomocą wyrwanego znaku drogowego" - mówił.
"W kierunku KPRM rzucano również jajka, pomidory, jabłka, butelki, w tym szklane butelki po alkoholu oraz puszki z piwem" - przekazał. Dodał, że policjanci w indywidualnych przypadkach używali środków przymusu bezpośredniego.
Wiceszef MSWiA dodał, że uczestnicy manifestacji przed KPRM przeszli przed Sejm i to wtedy doszło do największej eskalacji. Dodał, że doszło tam do zapalenia namiotu; ponadto policjanci zlokalizowali duże ognisko w niewielkiej odległości od budynków.
Mroczek mówił, że kierunku funkcjonariuszy poleciały różne przedmioty, w tym kamienie i kostka brukowa, którą protestujący wyrywali z ulicy. Dodał, że policjanci wzywali do zaprzestania rzucania przedmiotami i zachowania zgodnego z prawem i ostrzegali o możliwości użycia środków przymusu bezpośredniego.
Wiceszef MSWiA zaznaczył, że z uwagi na to, że część uczestników zgromadzenia nie stosowała się do tych komunikatów, w niektórych przypadkach użyto środków przymusu bezpośredniego, w tym m.in. siły fizycznej, pałek służbowych, kajdanek, chemicznych środków obezwładniających.
Na miejsce wysłano zespół antykonfliktowy policji. "W trakcie prowadzonych działań 13 policjantów odniosło obrażenia; jeżeli chodzi o protestujących czterem osobom policyjne zespoły medyczne udzieliły wsparcia na miejscu" - mówił Mroczek.
Zastępca szefa KGP nadinsp. Roman Kuster przekazał podczas posiedzenia komisji, że policja wyjaśnia wewnętrznie niektóre z incydentów, do jakich doszło 6 marca. "Chcę jasno i wyraźnie powiedzieć, że nie chcemy zamiatać śmieci pod dywan" - zapewnił Kuster.
Odniósł się do filmu, który po protestach pojawił się w internecie. Na nagraniu widać, jak jeden z policjantów rzuca jakimś przedmiotem w kierunku idących manifestantów. "Uznaliśmy, że należy wdrożyć niezwłoczne czynności wyjaśniające" - przekazał. Zastępca szefa KGP podał, że zakończyły się one wszczęciem postępowania dyscyplinarnego i wymierzeniem kary nagany. Dodatkowo, dla oceny prawno-karnej, przesłany został materiał do Prokuratury Warszawa-Śródmieście, aby ocenić czy zdarzenie nie nosi znamion przestępstwa.
Kuster odniósł się także do innego z nagrań, na którym widać, jak policjanci rzucają na ziemię mężczyznę z biało-czerwona flagą. "Taktyką działań (...) również podczas zabezpieczeń i tłumienia naruszeń jest dokonywanie zatrzymań osób, które są najbardziej agresywne" - mówił Kuster.
Dodał, że widoczna na filmie osoba była jedną z osób, wobec której po zatrzymaniu zastosowano siłę fizyczną i kajdanki. "Tej osobie ratownik medyczny od razu udzielił pierwszej pomocy" - powiedział. Zaznaczył, że następnego dnia po zatrzymaniu osoba ta usłyszała szereg zarzutów, w tym zarzut znieważenia funkcjonariuszy, czy zarzut nieopuszczenia zbiegowiska.
Kuster, odnosząc się do słów posła Hreniaka przekazał, że od początku nie było zgody ze strony ratusza na wjazd ciągników do miasta, zaś jedynym ciągnikiem, który znalazł się na zgromadzeniu "jako rekwizyt" został wwieziony na lawecie.
Odpowiadając na pytania posłów PiS, odnośnie wyposażenia policjantów i wyprowadzenia ich "w pełnym rynsztunku" - powiedział, że dowództwo policji nie jest na tyle odważne, "żeby narażać świadomie policjantów na utratę życia i zdrowia". "Dlatego wprowadziliśmy policjantów w pełnym osprzęcie ochronnym" - mówił.
"Oddział prewencji jest stworzony z reguły z kilku kompanii, w każdej kompanii jest drużyna tzw. strzelb gładkolufowych (...) to jest standardowe wyposażenie oddziałów prewencji; to że policjanci byli wyposażeni w te strzelby nie oznacza, że tych strzelb używali" - mówił.
6 marca w stolicy odbył się protest rolników, w którym uczestniczyli też m.in. przedstawiciele Solidarności i leśnicy. Rozpoczął się przed południem przed siedzibą premiera, następnie manifestujący przeszli przed Sejm. W trakcie protestu doszło do starć manifestantów z policją. W policjantów rzucano kostką brukową. Służby odpowiedziały gazem łzawiącym. W związku z zajściami policja zatrzymała 26 osób, blisko połowa była w stanie nietrzeźwości. Sporządzono 12 wniosków o ukaranie do sądu, nałożono 33 mandaty karne i zastosowano pouczenie wobec 5o osób, zaś wylegitymowano 1065 osób.
Po tych wydarzeniach PiS złożyło wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenił, że Kierwiński odpowiedzialny jest za wydarzenia przed Sejmem, kiedy podczas protestu rolników doszło do starć z policją. (PAP)
autor: Marcin Chomiuk
mchom/ agz/