Sąd Najwyższy oddalił kasację w sprawie podżegania do zabójstwa dziennikarza J. Ziętary
"Trzeba się zgodzić, że ta sprawa – sprawa, która się toczy 32 lata i w gruncie rzeczy nie doprowadza do żadnego efektu, to porażka organów ścigania państwa polskiego na ogromną skalę" – mówił uzasadniając postanowienie SN sędzia Grubba. Jak dodał, wprawdzie mieliśmy do czynienia z zaangażowaniem organów państwa w celu wykrycia sprawców, ale "efekty tej sprawy są mizerne".
Sędzia nawiązał do słów wypowiedzianych podczas rozprawy przed SN przez obrońcę Gawronika mec. Pawła Szwarca, który ocenił, że sprawa zaginionego w 1992 r. Ziętary należy do trzech największych porażek wymiaru sprawiedliwości III RP – obok sprawy zabójstwa gen. Marka Papały oraz morderstwa b. premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony.
Prokuratura oskarżyła senatora z lat 90. Aleksandra Gawronika (zgadzał się na publikację nazwiska podczas procesu obu instancji) o to, iż nakłaniał pracowników ochrony firmy Elektromis do zabójstwa poznańskiego dziennikarza, który zaginął w 1992 r.
Według prokuratury Gawronik "chcąc, aby inne osoby dokonały porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary, w związku z jego zawodowym zainteresowaniem i planowanymi publikacjami dotyczącymi tzw. szarej strefy gospodarczej, nakłaniał do tego ustalonych pracowników ochrony firmy Elektromis, w szczególności w ten sposób, że podczas prowadzonej z nimi rozmowy, dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary, stwierdził: on ma być skutecznie zlikwidowany".
Proces Gawronika toczył się przed poznańskim sądem okręgowym od stycznia 2016 r. W lutym 2022 r. sąd nieprawomocnie uniewinnił byłego senatora. Sąd skupił się wtedy m.in. na kwestii oceny zeznań kluczowych świadków w sprawie, w tym m.in. zeznań Macieja B. ps. Baryła. Według prokuratury, poznański gangster, odsiadujący wyrok dożywocia był naocznym świadkiem podżegania do zabójstwa Ziętary. SO wskazywał jednak, że "różnic w relacjach tego świadka jest bardzo dużo".
Prokuratura złożyła apelację, którą poznański sąd apelacyjny oddalił w styczniu br. i utrzymał uniewinnienie w mocy. SA uznał, że ocena zeznań B. przez sąd I instancji, była dokonana prawidłowo. Wskazywał także, że w przypadku zeznań pozostałych świadków, którzy mieli uwiarygodnić zeznania B., "nie sposób dojść do przekonania, że ich relacje są na tyle wiarygodne, by w sposób jednoznaczny uwiarygadniały relacje Macieja B.".
Sam Gawronik po prawomocnym uniewinnieniu, odnosząc się do sprawy, mówił, że trudno "zachować twarz, nazwisko, w sytuacji, kiedy wszyscy opowiadają dyrdymały".
Prokuratura złożyła kasację od wyroku ze stycznia br. rozpoznaną w czwartek w Izbie Karnej SN. Kasacja została oddalona jako "oczywiście bezzasadna".
Sędzia Grubba również odniósł się do zeznań świadka B. "Przyglądając się temu, co zostało powiedziane przez świadka B. można dopatrzyć się około 12 wersji zdarzenia" - zaznaczył sędzia. Jak dodał "w sytuacji, gdy mamy świadka, który jest skazany na dożywotnie pozbawienie wolności z ograniczeniem możliwości opuszczenia zakładu karnego do 35 lat, to on wyraźnie mówi: +obiecano mi, że skorzystam z prawa łaski i wiele powiedziałbym, żeby z tego prawa łaski skorzystać+".
"Ani prokuratura, ani sąd nie były w stanie przedstawić podczas długoletniego procesu takich dowodów, które zweryfikowałyby zeznania świadka B." - mówił sędzia Grubba.
Oskarżający w tej sprawie prok. Piotr Kosmaty powiedział dziennikarzom po orzeczeniu SN, że nie czuje porażki. "Gdybym dysponował tym samym materiałem dowodowym dzisiaj, zdecydowałbym się na oskarżenie" – zaznaczył. Jak dodał intencja, która w tej sprawie przyświecała, to także "chęć doprowadzenia do ujawnienia pewnych faktów, jak to wszystko funkcjonowało".
Obecny w SN Gawronik wyraził satysfakcję z czwartkowego orzeczenia. "Ale 10 lat postępowania – tego się nie cofnie" – dodał jednocześnie Gawronik.
Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 r. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i z "Gazetą Poznańską".
1 września 1992 r. ok. godz. 8.40 Jarosław Ziętara wyszedł ze swojego mieszkania przy ul. Kolejowej 49 w Poznaniu. Do siedziby "Gazety Poznańskiej" miał zaledwie kilka ulic, ale nigdy tam nie dotarł.
W 1999 r. Ziętara został uznany za zmarłego. Dzięki temu na bydgoskim cmentarzu jego rodzina mogła umieścić symboliczną tablicę. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono. W dniu 32. rocznicy zniknięcia Ziętary, 1 września br., Adam Bodnar napisał na platformie X, że "sprawa ewentualnego porwania i zabójstwa nigdy nie została kompleksowo wyjaśniona".
Śledztwo - pierwotnie w sprawie uprowadzenia - poznańska prokuratura rejonowa wszczęła dopiero po roku, we wrześniu 1993 r. Natomiast dopiero od 2011 r. zaczęto badać tę sprawę pod kątem kwalifikacji zabójstwa. Do sądów trafiły wątki nakłaniania do zabójstwa dziennikarza oraz udziału w uprowadzeniu Ziętary. W 2019 r. prokuratura umorzyła - wobec niewykrycia sprawców - wątek postępowania dotyczący zabójstwa.
W październiku 2022 r. w innym procesie Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił Mirosława R., ps. Ryba, i Dariusza L., ps. Lala, oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Ziętary. Wyrok nie jest prawomocny. Apelacja prokuratury nie została jeszcze rozpoznana.
W 2016 r. na kamienicy przy ul. Kolejowej 49 w Poznaniu, gdzie mieszkał Ziętara i gdzie widziano go po raz ostatni, odsłonięto tablicę z wizerunkiem reportera i napisem: "W tym domu mieszkał Jarosław Ziętara. Porwany 1 września 1992 r. Zginął dlatego, że był dziennikarzem". Z inicjatywą upamiętnienia w ten sposób poznańskiego dziennikarza wyszedł Komitet Społeczny im. Jarosława Ziętary.
W 2022 r. decyzją prezydenta RP Jarosław Ziętara został pośmiertnie uhonorowany Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla rozwoju niezależnego dziennikarstwa. W tym samym roku odsłonięto także kolejną tablicę poświęconą Ziętarze – w gmachu Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM. (PAP)
Autor: Marcin Jabłoński
mja/ godl/ mhr/